napisana przez ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego
NAJMILSZE
DZIECI!
Przypomnijmy sobie najpierw na tej drodze krzyżowej słowa Chrystusa Pana, który pierwszy odbył Drogę Krzyżową: "Jeśli kto chce iść za mną, niech weźmie krzyż swój, a naśladuje mnie".
Przypomnijmy sobie najpierw na tej drodze krzyżowej słowa Chrystusa Pana, który pierwszy odbył Drogę Krzyżową: "Jeśli kto chce iść za mną, niech weźmie krzyż swój, a naśladuje mnie".
Kto
z nas nie chciałby iść za Nim? Każdy z nas ma to poczucie, że musi przejść
drogę Chrystusa, bo kto z Nim współcierpi, ten z nim uwielbiony będzie.
Wielkość
człowieka zależy też i od wielkości jego przeżyć. Przeżycia tworzą duchową
sylwetkę; im są głębsze, tym bardziej człowiek zbliża się do obrazu Boga. Bóg,
przez wielką miłość ku nam, wypisał na naszej duszy swoje oblicze. Pracą i
cierpieniem pogłębiamy nasz duchowy związek z Bogiem i wtedy odbija się pełne
światło oblicza Bożego na naszych duszach, na twarzach, na całym życiu.
A
więc bierzmy swój krzyż na ramiona, krzyż naszych codziennych obowiązków, i
chodźmy z Nim.
STACJA
I Pan Jezus skazany na śmierć
Jezus
skazany na śmierć przed trybunałem Piłata. To było zdarzenie historyczne, ale
ono wciąż się powtarza. Zanim doszło do wyroku, Chrystus Pan był pytany, kim
jest. Odpowiedział: "Jam jest Prawda".
Cóż
to jest Prawda? Gdybym na to pytanie rzetelnie odpowiedział, nie wydałbym
wyroku śmierci na Syna Bożego - Słowo Przedwieczne, Nauczyciela Prawdy.
Sumienie
moje powiedziałoby mi: "Ja żadnej winy w Nim nie znajduję".
Postawię
sobie pytanie: Cóż to jest Prawda? Dołożę wysiłków, by nie wydawać wyroku na
Boga bez rzetelnej odpowiedzi na to pytanie. Jeśli nie umiem odpowiedzieć,
podejmę trud, który nakazany jest każdemu umysłowi.
Uczynię
postanowienie, aby w moich myślach, słowach, uczynkach nie było zuchwałej
odpowiedzi i zuchwałego wyroku na Chrystusa. Uczynię wszystko, aby poznać
Prawdę.
STACJA
II Jezus bierze na ramiona krzyż
Nie
chcę myśleć, że to był krzyż z drzewa. To był ciężar świata, ciężar
człowieczeństwa, który w pewnej cząstce spada na mnie. A więc mój krzyż i mój
ciężar.
"Położył
Pan na ramiona Jego nieprawość nas wszystkich". Niesie więc i moją
nieprawość. Ale nie tylko! On niesie moje zadania życiowe, albowiem sam ich
udźwignąć nie mogę.
Może
wydaje mi się, że jestem niezdolny do wielu zadań i trudów, do wyznania wiary,
do zajęcia własnego stanowiska. Pomyślę wtedy: Nie idę sam, mój krzyż niesie
mój Bóg. Jako chrześcijanin nigdy nie jestem samotny, jest ze mną Chrystus.
W
trudzie codziennym będę pamiętać o tym: jesteś przy mnie, podsuwasz Twoje ramię
pod mój krzyż. Idziemy więc razem.
STACJA
III Pan Jezus upada pierwszy raz pod krzyżem
Wiem,
że tylko Bóg mógł odkupić świat, ale Bóg, który przyoblekł ciało ludzkie.
Czy
jest prawdziwym człowiekiem? Bóg nie upada, więc skoro upadł - jest i
człowiekiem, bo ludzką rzeczą jest upadać; szatańską - trwać w upadku, poddać
się zwątpieniu i myśleć, że już nie jesteśmy zdolni się podźwignąć.
Jestem
spokrewniony z Chrystusem przez moje człowieczeństwo, które wraz z Nim upada;
ale On wspiera mnie przez swoje Bóstwo, które nieustannie podnosi i dźwiga moje
człowieczeństwo.
W
upadającym człowieku spostrzegam towarzysza mojej drogi życia; w dźwigającym
się - dostrzegam Boga, który mnie podnosi.
Jezu,
przyzywam Cię na pomoc we wszystkich moich upadkach, byś Ty mnie podźwignął.
STACJA
IV Jezus spotyka swoją Matkę
Nawet
Jezus, choć był Bogiem, na tej ziemi musiał mieć pomoc Matki. Nawet człowiek
mocny, pełen charakteru, samodzielności, musi dostrzec przy sobie taką siłę -
delikatną, macierzyńską, której niekiedy usłuchać trzeba.
Jakże
często w naszym zuchwałym stylu życiowym odrzucamy od siebie wszystko, co
wydaje się być uosobieniem miękkości.
Jakże
dobrze robimy, gdy zaufamy temu, co macierzyńskie, temu, co w naszej duszy
pochodzi z tej duchowej głębi serca.
Bo
Matka - to serce. W trudzie krzyża trzeba też odrobiny serca. Chrystus spotykając
swoją Matkę, pokazuje nam, że trzeba się odwoływać do serca.
Tak
jest w moim życiu. Szukam serca, szukam matki. Jaka to wielka radość, że to
jest Matka Najświętsza, Matka Boga Żywego, Matka Słowa Wcielonego. Zabiegnę
drogę tej Matce i złączę swoje życie z Jej życiem, kroki mej drogi - z Jej
drogą.
STACJA
V Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi
Był
przymuszony, zapewne przez żołnierzy. A więc wywarli na niego presję, by chciał
pomagać w dźwiganiu krzyża. Ale to nie był tylko przymus żołnierski, to był
jakiś delikatny wpływ Boga. W tej świętej wspólnocie zbawiania świata potrzebny
był Bogu człowiek.
Świat
nie może być zbawiony jedynie przez Boga, bez udziału naszego. I człowiek nie
może być zbawiony bez własnego udziału. W mojej duszy nic się nie odmieni bez
osobistego wysiłku, bez współdziałania z Łaską Bożą.
Biorę
więc krzyż Jezusowy, nie tylko mój, ale krzyż dzieła odmiany świata. Biorę
krzyż Kościoła na swoje ramiona i niosę go z Chrystusem żyjącym w Kościele.
STACJA
VI Św. Weronika ociera twarz Panu Jezusowi
Podanie
pobożne zapisało nam to zdarzenie i przekazało wiekom. Oblicze Chrystusa, przez
które przebija wielka godność Boga, zostało zniekształcone i zbrudzone przez
samo życie.
Czyż
miałoby tak pozostać? Czyż oblicze człowieka, stworzone na obraz i podobieństwo
Boże, miało pozostać zniekształcone?
Oto
na drodze Jezusa stanął człowiek, aby obliczu jego przywrócić światło Boże.
Odtąd Weronika stała się symbolem i wzorem.
To
nasze zadanie - ocierać oblicza ludzkie, omywać z nich trud i pot życia,
przywracać człowiekowi właściwy obraz Boży, przywracać mu radość, piękno nadane
przez Boga, uczłowieczać człowieka, dźwigać go a nie spychać, podnosić i
podtrzymywać. To wspaniałe zadanie dla każdego z nas!
Spojrzę
na moich braci, którzy utrudzeni idą drogą życia. To jest Chrystus idący po
kalwaryjskiej drodze, uznojony, umęczony. Podejdę do Niego i otrę Jego twarz,
aby znowu była ludzką i - Bożą.
STACJA
VII Pan Jezus drugi raz upada pod krzyżem
Gdy
patrzę, jak Chrystus wdeptany jest w błoto ziemi, przypominają mi się te
przedziwne procesy myśli, akty woli ludzkiej - to wszystko, co spycha Go w
błoto.
Ale
ten Człowiek w błocie jest jak ziarno pszeniczne, które musi wpaść w błoto i
obumrzeć, bo jeśli obumrze - owoc stokrotny przynosi, a jeśli nie obumrze -
samo pozostaje. Ziarno musi być rozrzucone i dopiero, gdy w błoto wpadnie,
rozmiękczone wydobywa ze swego serca siły żywotne, aby je ukształtować w złoty
kłos. Wydaje owoc stokrotny ze swojej męki, z pokory i ze swego cierpienia.
I
mój upadek nie może uczynić mnie błotem. Chrystus się podniósł. Tyle razy w
dziejach wepchnięto Go w błoto i tyle razy powstawał, otrząsał się z błota,
żywił i prowadził rzesze do Życia. Tak uczynił Chrystus po drugim upadku, tak
czyni każde jego dziecko: powstaje i idzie naprzód.
A
więc i ja powstanę i choćbym był brudny od błota, wiem, że przez pokorę i przez
wyznanie win wydam owoc stukrotny.
STACJA
VIII Spotkanie Pana Jezusa z niewiastami
Nie
płaczcie nade mną, płaczcie nad sobą i nad synami waszymi.
Chrystus
na drodze krzyżowej nie przestaje myśleć o innych. Cierpienie nie zamyka Mu
oczu na dolę ludzką. On nadal jest człowiekiem i bratem cierpiących.
Idzie
jednak o to, ażeby człowiek współczujący Bogu pamiętał, że najbardziej pomaga
wtedy, gdy wchodzi w siebie i odmienia samego siebie.
Nie
płaczcie więc nade mną!
Mają
katolicy zwyczaj współczucia nieustannego z Kościołem. A siła Kościoła nie
polega na łzach jego dzieci, ale na tym, ażeby Chrystus idący drogą przemówił
do mnie, ażebym głos jego usłyszał, żeby dotarł do mej duszy, poruszył ją i
odmienił, przez Łaskę zjednoczył z Bogiem. Przez to wzrasta Chrystus, przez to
też rośnie siła Kościoła.
Chrystus
widzi ciebie, bracie, siostro, widzi twój płacz. Niech będzie on owocny, niech
będzie skuteczny...
STACJA
IX Pan Jezus trzeci raz upada pod krzyżem
Na
drodze krzyżowej wspominamy trzy upadki Chrystusa. A ile ich było - któż to
policzy - gdy wspinał się na górę po ostrych kamieniach wzgórza Kalwaryjskiego?
Ile
jest upadków w moim życiu, gdy po zboczach codziennego wysiłku wspinam się
wzwyż? Ile razy upadam? Ile razy dochodzę do wniosku, że już się nie warto
podnosić? Cóż jest wart mój wysiłek i trud?
A
jednak, gdy przeglądam historię nawróceń, widzę, że wojowanie z Bogiem przez
całe życie skończyło się dla wielu zbawiennym doświadczeniem ostatniego
momentu, z krzyża, z bólu, z męki choroby: "Dziś jeszcze będziesz ze mną w
raju".
Tyle
człowiek wniesie do życia wiecznego, ile weźmie miłości ku Temu, który nie
umiera.
Nie
wiem, czy trzeci raz upadłeś, ale choćbyś upadł raz trzydziesty trzeci, wstań i
chodź prosto!
STACJA
X Pan Jezus odarty z szat
Przygodziło
się to Bogu, który przyodziewa cały świat. Przygodziło się to Temu, który
nikogo nie potępił, każdemu powiedział: "Idź w pokoju, nie grzesz
więcej". A jednak świat nie podarował Mu jedynej szaty, całodzianej, którą
otrzymał od swej Niepokalanej Matki. Świat zdarł ją z Jezusa. Chciał ujrzeć
Boga w całej prawdzie - Boga nagiego.
Świat
nie chce Boga nieznanego. Tylko Grecy czcili nieznanego Boga. Świat chce znać
Boga, jak Tomasz, i palce swoje włożyć w Jego bok. I ma do tego prawo. Bo to
jest Bóg zbliżający się do nas, Bóg, który karmi, który żywi, który się daje
spożyć, zjeść.
Błogosławiony,
który Bogiem żyje, który się Nim karmi, który ogląda całą Jego nagą Prawdę.
Odsłonił
ci się Bóg, a ty chciałbyś przejść przez życie nieobnażony?
Chciałbyś
ukryć twoje prywatne sprawy? One są własnością wspólną i przynoszą innym dobro
lub zło.
Oby
w życiu moim nie było nic takiego, czego wstydziłbym sie obnażyć i odsłonić.
STACJA
XI Pan Jezus przybity do krzyża
Dłonie,
które błogosławiły, już nie mogą błogosławić... Błogosławione stopy, które
nosiły Dobrą Nowinę, są przebite, aby już nie mogły jej nieść.
Człowiek
uwięziony na krzyżu!
I
cóż wtedy pozostaje? Czy to jest czas stracony? Czy już nie mam nic do
zrobienia?
Pozostaje
jeszcze dużo. Jeszcze można wsłuchiwać się w słowa Tego, który przeszedł dobrze
czyniąc, a teraz już nic nie może. Może jednak jeszcze rozmawiać z Bogiem:
"Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?" Ale jeszcze może wołać:
"Ojcze w ręce Twoje oddaje ducha mego".
Czy
to nie najwspanialsza rzecz w życiu człowieka, gdy już nic czynić nie mogąc,
może jeszcze oddawać i oddaje Bogu ducha? Potrzebne są człowiekowi, takie
chwile ogólnej niemożności działania, aby miał przynajmniej możność oddać Bogu,
co Boże, i ducha swego skierować ku Niemu.
Nawet
krzyż mój, do którego jestem przybity, przyjmę z pełnym zaufaniem, bo jeszcze
mogę na nim rozmawiać z moim Bogiem. Jeszcze mogę Mu oddać to, co mam
najszlachetniejsze - ducha mego; Ojcze, w ręce Twoje...
STACJA
XII Jezus umiera na krzyżu
"A
ja, gdy będę podwyższony od ziemi, pociągnę wszystkich ku sobie..."
Gdy
Jezus umiera - daje życie. Śpiewamy w hymnie paschalnym: Wódz Żywota umarły,
króluje żyw. Bóg zwycięża wtedy, gdy zda się umierać. Pozostały przy Nim, gdy
umierał, najwspanialsze duchy: Maryja, Matka Słowa Wcielonego, i Jan, autor
prologu o Logosie, o Słowie: "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo". Słowo - Bogiem było.
B o g i e m
- Słowo.
Czy
rozumiem, że Słowo jest tak wielką tajemnicą, iż Bogiem jest nazwane? Jakże
muszę docenić tę tajemnicę! By ją docenić, trzeba było wielkiego ducha Jana.
On, Ewangelista Słowa, został pod krzyżem i tam zrozumiał tajemnicę Słowa.
Pozostało
więc pod krzyżem to, co najszlachetniejsze: Maryja, Matka Słowa Wcielonego, i
Jan, twórca Ewangelii o Logosie, o Słowie.
Pod
krzyżem wytrwać mogą wielkie duchy. Błogosławieni ci, którzy wytrwali...
STACJA
XIII Ciało Jezusa złożone na ręce Matki
Jednak
kończy się nawet krzyż. Nie jest on największym prawem tej ziemi. Dla krzyża
jest tylko jeden Wielki Piątek na ziemi. Przyjdzie potem nadzieja Wielkiej
Soboty. Przyjdzie triumf Wielkiej Niedzieli.
Jak
dobrze jest pamiętać o tym w męce i w trudzie.
Tobie,
Panie, zaufałem! Najwyższym bowiem prawem nie jest krzyż, lecz życie. A
największym zadaniem świata jest przywracać życie, budzić je, miłować. Jesteśmy
synami życia, powołanymi do życia wiecznego. "Życie jest światłością
ludzi".
Ilekroć
krzyż mnie udręczy, gdy trud pracy mnie zgnębi, wspomnę, że jestem powołany ze
śmierci do żywota.
A
jednak jestem dzieckiem życia. Krzyż pozostał za mną.
Przede
mną - Życie!
STACJA
XIV Ciało Jezusa złożone do grobu
Jezusowy
grób. I mój grób. Długo pozostał w nim? "Trzeciego dnia
zmartwychwstał".
I
mój grób pozostanie za mną. Pójdę do Ojca. Wspominam przeszłość, ale ważniejsza
jest przyszłość. Badam historię, jednakże ważniejsze jest życie. Nie będę długo
siedział przy grobie i płakał, choćby to był grób najsławniejszy. Idę w
przyszłość.
Dziś
żyję jutrem. A chociaż ono do mnie nie należy, bo najważniejsze zadanie
człowieka sprowadza się do chwili obecnej, to jednak pamiętać będę o tym, że
przyszłość buduję dziś.
Zostawiam
więc grób, tak jak Kościół zostawił poganom nawet Chrystusowy grób.
"Dozwól umarłym grzebać umarłe swoje, a ty idź i głoś Królestwo
Boże".
Wstaję
i idę za Panem i Ojcem Życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz